|
|
 |
Mam na imię Daria i mam wielką słabość do pończoch nylonowych które noszę od zawsze. Pierwszy raz założyłam pończochy będąc jeszcze w szkole podstawowej. Kiedyś podejrzałam jedną z moich nauczycielek która nosiła właśnie takie pończochy i nie pamiętam dnia kiedy by ich nie miała na nogach, W tamtych czasach pończochy były bardzo trudne do zdobycia. Ja pierwsze pończochy pozyczałam od mamy ale w niedługim czasie udało mi się kupić własne. Miałam starszą kolezankę która pracowała w kiosku "Ruchu" i kiedyś dostała kilka par. Oczywiście wszystkie powędrowały pod ladę a mnie się udało odkupić od niej dwie pary. To były sławne wtedy pończochy stylonowe które produkowano w Łodzi. Prawdziwy rarytas tym bardziej ze w owym czasie więcej kobiet nosiło te pończochy. Pamiętam nawet był u nas punkt repasacji pończoch. Teraz kto by tam "naprawiał" pończochy ale wtedy tak się robiło. Sama kilka razy tam zanosiłam swoje a raz pani zrobiła mi na poczekaniu. Nawet nie wiem o co wtedy zahaczyłam ale akurat niedaleko był ten punkt więc zapytałam czy mi to zrobią. Pani kazała mi zdjąć pończochę i chwilkę zaczekać. Po paru minutach juz moja pończoszka była gotowa. Założyłam na nogę zapłaciłam i poszłam dalej.

Od tamtego czasu minęło sporo czasu ale ja nadal jestem wierna swoim pończoszkom i nie wyobrazam sobie wyjścia bez nich. Zawsze zakładam je do pracy bo akurat charakter mojej pracy jest taki ze muszę chodzić w spódnicy.

|
|
 |
|
|
|
|